Przedstawiam kolejny pomysł na domową, gotowaną wędlinę, pozbawioną cukru i konserwantów. Przygotowanie jest bardzo proste i nie wymaga użycia szynkowaru.
Rozwiń, aby wyświetlić przepis.
- pół kilograma filetu z indyka (kurczak również się nada, ale w takiej sytuacji polecam zagrodowego, z pewnego źródła - aby mięso nie było naszpikowane hormonami)
- łyżeczka majonezu
- łyżeczka musztardy
- pół łyżeczki soli (można użyć soli peklowej, wówczas mięso będzie różowawe, jak wędlina ze sklepu i będzie można nieco dłużej je przechowywać. Akurat nie miałam, więc dałam zwykłą)
- świeżo zmielony pieprz
- 1-1,5 łyżeczki tymianku
- 2 łyżeczki czosnku niedźwiedziego
- woreczek do pieczenia/gotowania
- sznurek/siatka do wędlin
- przydatny będzie również termometr do gotowania
Mięso umyć, wytrzeć ręcznikiem papierowym. Majonez, musztardę i przyprawy pomieszać dokładnie. Powstałą marynatą natrzeć mięso.
Obwiązać dokładnie sznurkiem lub umieścić w siatce wędliniarskiej (dzięki temu później łatwiej będzie kroić foremne plasterki). Wsadzić do woreczka przeznaczonego do gotowania i zamknąć go.
Mięso wsadzić do lodówki przynajmniej na kilkanaście godzin.
Po upływie tego czasu pakunek umieścić w garnku z wodą i parzyć przez godzinę na niewielkiej mocy - utrzymując temperaturę wody na poziomie ok. 75-80 stopni.
Woreczek z mięsem wyjąć z garnka i całkowicie wystudzić. Następnie włożyć do lodówki i pozostawić, aż się schłodzi. Rozpakować, odwinąć sznurek i gotowe! :)
oj jakie to musi być pyszne :) soczysty indyk to nie lada wyzwanie :)
OdpowiedzUsuńTen wyszedł właśnie soczysty i pachnący przyprawami :) Sądzę, że zawdzięcza do leżakowaniu i gotowaniu w niskiej temperaturze, we własnym sosie w woreczku :)
Usuń