W większości wędlin, jakie można kupić w sklepach, znajduje się cukier, syrop glukozowo-fruktozowy, a nawet glukoza. W niektórych z nich znajdziemy również skrobię. Nie wspominając już o tym, że wystarczy przyjrzeć się składom, by odkryć niepokojącą prawdę, że "szynka" czasem jest wykonana z zawrotnej ilości 60% mięsa, a resztę stanowi woda i wypełniacze. Nic więc dziwnego, że po zjedzeniu takiej pozornie nieszkodliwej wędlinki cukrzykowi podskoczy glukoza, a insulinooporni zaliczą wyrzut insuliny.
Oczywiście wyroby dobrej jakości, wykonane wyłącznie z mięsa z dodatkiem przypraw, pozbawione wypełniaczy, wzmacniaczy smaków i węglowodanów, również się trafiają - jednak zazwyczaj kosztują duuuużo.
Co więc zrobić, kiedy mamy ochotę na wędlinę, a nie chcemy szkodzić zdrowiu, ani wydawać majątku? Zrobić własną! Trudne? Wcale nie :)
Dzisiaj przepis na prostą, gotowaną wędlinę z karczku, z jałowcem, w musztardowej marynacie. Aż ciężko nie zjeść całej od razu :)
Rozwiń, aby wyświetlić przepis
- 0,5 kg karczku
- łyżeczka musztardy Dijon (może być inna)
- 10 ziaren jałowca
- ząbek czosnku
- łyżeczka kolendry (ziarna)
- łyżeczka ostrej papryki w proszku
- 1-1,5 łyżeczki soli peklowej
- zioła prowansalskie
- tymianek
Dodatkowo: siatka do wędlin, woreczek foliowy przeznaczony do pieczenia lub gotowania.
Karkówkę umyć. Ponakłuwać mięso nożem, w powstałe otwory wcisnąć ziarna jałowca i plasterki czosnku.
Z przypraw i musztardy zrobić pastę, dokładnie natrzeć nią mięso. Umieścić w siatce wędliniarskiej. Umieścić w woreczku do pieczenia, szczelnie zawinąć i zawiązać.
Wstawić do lodówki na dobę.
Gotować (w worku) w garnku z wodą przez około 1,5-2 godziny na małej mocy. Wyjąć pakunek z garnka, całkowicie wystudzić, a następnie schłodzić w lodówce. Na koniec wyjąć z woreczka i uwolnić z siatki. Gotowe :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz